Strona główna
»
Newsy
»
Autorka matur przyznaje się do błędu
Autorka matur przyznaje się do błędu
|
2008-05-09 |
Autorka matur przyznaje się do błędu
Czuję się winna, to nie tak miało wyglądać - mówi DZIENNIKOWI była
wiceminister edukacji Irena Dzierzgowska, która przygotowywała reformę
polskiej szkoły przed trzema laty. Podpisała się pod listem otwartym, w
którym najwybitniejsi naukowcy proszą minister edukacji Katarzynę Hall
o jak najszybszą zmianę sposobu oceniania prac maturalnych z polskiego.
Ich zdaniem, ma on niszczący wpływ na intelektualny rozwój młodych
ludzi.
"Klucz maturalny zabija umiejętność samodzielnego myślenia. Ten
sposób oceniania matur oburza całe środowisko akademickie. Jesteśmy
zgodni, że jest on absurdalny" - mówi DZIENNIKOWI historyk idei,
profesor Marcin Król.
O wadach maturalnego klucza piszemy od kilku dni. Narzekali
na niego sami maturzyści, ale również ich nauczyciele. Twierdzili, że
to właśnie z powodu klucza, czyli ustandaryzowanego sposobu oceny,
przez ostatnie dwa lata nauki w liceum uczniowie, zamiast pogłębiać
wiedzę, zaliczali kolejne testy. Wszystko po to, by na maturze trafnie
odgadnąć, jakie były intencje osób układających test oraz tych, które
będą go sprawdzać.
Naukowcy nie mają z kolei wątpliwości, że taki system
wychowuje miernych studentów. "Szkoła powinna uczyć rozumienia
problemów, umiejętności wyśledzenia różnych punktów widzenia, a także
odwagi w stawianiu trudnych kwestii i formułowaniu własnych opinii.
Krzewiąc te umiejętności, szkoła wyrabia w uczniach inteligencję i
wnikliwość. Narzucając im schematyzm, dławi ich dociekliwość i
pomysłowość" - twierdzi filozof i etyk, profesor Jacek Hołówka,
tłumacząc, dlaczego podpisał się pod listem otwartym. Inni
sygnatariusze listu dodają zgodnie: klucz szkodzi i dlatego należy go
jak najszybciej zmienić.
RENATA KIM: Jest pani jednym z autorów wielkiej reformy polskiej edukacji. To pani maturzyści zawdzięczają tzw. klucz.
IRENA DZIERZGOWSKA*: Tak. I czuję się winna tego, co się teraz dzieje. To nie tak miało wyglądać.
Czym pani zawiniła?
Tym, że przygotowując nową
maturę, nie przewidzieliśmy pewnych sytuacji i nie wprowadziliśmy
procedur, które zapewniłyby wystarczającą kulturę oceny prac.
Więc jak to powinno wyglądać?
Przygotowując
program "nowa matura", czerpaliśmy głównie z wzorców angielskich, a tam
zanim zespół egzaminatorów przystąpi do oceniania prac, bierze jedną i
ją omawia. I dopiero, gdy wspólnie wypracują coś w rodzaju klucza,
dostają prawdziwe prace do oceny. Jeśli któraś odbiega od wyznaczonej
przeciętnej, jest omawiana zespołowo. U nas istnieją oczywiście
elementy takiej procedury, ale wyraźnie widzę, że są niewystarczające.
Poloniści skarżą się, że klucz krzywdzi najlepszych uczniów.
Więc może czas coś z tym zrobić?
Najwyższy
czas, bo to już nie dotyczy tylko języka polskiego, ale wszystkich
dziedzin humanistycznych. Zdarzają się genialni uczniowie, którzy
wymyślają inny sposób rozwiązania - taki, którego nikt nie przewidział.
Powinni za to dostać maksimum punktów, ale jeśli nie trafili w klucz,
mogą nie zaliczyć matury.
Jak można usprawnić ten system?
Trzeba
natychmiast omówić sprawę z polonistami, bo oni najlepiej znają jego
wady. Jestem za tym, by spróbować zmian jeszcze w tym roku, bo to nie
wymaga żadnych specjalnych rozporządzeń prawnych. A przede wszystkim
trzeba odejść od wszelkiego rodzaju kluczy i oceniać prace raczej przy
pomocy zdrowego rozsądku.
A kto powinien zająć się "reformą" klucza?
Centralna Komisja Egzaminacyjna, bo tylko ona może dokonać takich
zmian. Na szczęście - podkreślam raz jeszcze - to nie wymaga zmian
proceduralnych pisanych w prawie. W ustawie jest tylko napisane, że
sprawdzanie matur ma być obiektywne, rzetelne i możliwe do porównania.
Nikt nie twierdzi, że ma to zrobić jeden nauczyciel, może to być
komisja działająca na zasadzie bardzo rzetelnych uzgodnień. Tylko to
będzie gwarancją, że wreszcie zmienią się kryteria oceniania.
Irena Dzierzgowska, była wiceminister edukacji
Źródło: Dziennik