Strona główna
»
Newsy
»
Belfrze, trzymaj się za kieszeń
Belfrze, trzymaj się za kieszeń
|
2007-09-19 |
Belfrze, trzymaj się za kieszeń
Obiecane przez premiera podwyżki dla nauczycieli stoją pod wielkim znakiem zapytania. Mało tego. Niektórzy pedagodzy od nowego roku mogą zarabiać nawet mniej niż obecnie.
Kilka tygodni temu premier zapowiadał, że nauczyciele od 1 stycznia dostaną 9,3-proc. podwyżki. Podpisał nawet w tej sprawie porozumienie z NSZZ "Solidarność". W rzeczywistości płace od nowego roku wzrosłyby i tak tylko o 4,3 proc., bo 5 proc. to bonus w postaci obniżonej składki emerytalnej, a z niej wszyscy korzystamy już od wakacji.
W budżecie ani grosza
Okazuje się jednak, że nawet z tą niewielką podwyżką jest kłopot. W projekcie budżetu na przyszły rok wcale nie zapisano na nią pieniędzy. Za to obniżono kwotę bazową wynagrodzenia nauczycieli o 48 zł - z 1885 do 1837 zł brutto. A to właśnie od niej miała być naliczona wyższa pensja. Jeśli więc podwyżki nie będzie, nauczyciele zarobią mniej.
- W tej sytuacji mówienie o podwyżkach jest mydleniem oczu i grą przedwyborczą - nie ma wątpliwości Krystyna Szumilas z PO, przewodnicząca sejmowej komisji edukacji.
Podobnego zdania jest Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Rząd najpierw obiecał podwyżki, a teraz po cichu próbuje się z nich wycofać. Ale władza musi liczyć się z tym, że my tak łatwo nie zapomnimy o danym słowie - ostrzega Jolanta Gałczyńska z ZNP.
Co ciekawe, w podobnym tonie wypowiada się cichy sojusznik PiS, czyli NSZZ "Solidarność". - We wtorek spotkaliśmy się w tej sprawie z ministrem edukacji prof. Ryszardem Legutką. Obiecał, że niejasności wyjaśni i naprawi. Nie może być tak, że premier obiecał podwyżki dla nauczycieli, a minister finansów je skreślił - denerwuje się Wojciech Jaramowski, rzecznik "S". - Mamy nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni, bo przed wyborami chyba nikomu nie zależy na awanturze - dodaje.
Subwencja to za mało
Resort finansów przyznaje, że podwyżek faktycznie w następnym roku pedagodzy mogą się nie doczekać, ale przekonuje, że na pewno nie będą zarabiać mniej. I wylicza: w 2008 r. gminy mają dostać o 800 mln większą subwencję na oświatę, która ma być przeznaczona właśnie na pensje.
- To bzdura! Gdyby nawet wszystkie pieniądze z subwencji przeznaczyć na wypłaty, to wzrosłyby one o nieco ponad 2 proc., co nawet nie pokryje zabranych 48 zł z kwoty bazowej - oburza się Krystyna Szumilas. - Poza tym subwencja musi jeszcze wystarczyć m.in. na zatrudnienie dodatkowych nauczycieli angielskiego, którego od następnego roku szkolnego obowiązkowo mają się uczyć młodsze dzieci, i na odprawy dla nauczycieli przechodzących na emerytury. A tych będzie sporo, bo 2008 r. to ostatnia szansa na wcześniejsze odejście z pracy - podkreśla posłanka.
"Metro", http://serwisy.gazeta.pl/metro/, Joanna Dargiewicz, "Belfrze, trzymaj się za kieszeń", 18.09.2007