Strona główna
»
Newsy
»
Duży pokój zamiast klasy
Duży pokój zamiast klasy
|
2007-09-12 |
Duży pokój zamiast klasy
Siedmioletni Mateusz nie poszedł w tym roku, jak większość jego kolegów, do szkoły. Jego edukacją postanowili zająć się rodzice.
Chłopiec już od roku uczy się w domu. Taką możliwość daje mu ustawa o systemie oświaty z 1991 roku.
- Decydując się na edukację domową, braliśmy pod uwagę przede wszystkim dobro dziecka. Mateusz był wcześniakiem i miał duże problemy tuż po urodzeniu. Dlatego teraz tak bardzo zależy nam na jego ochronie - tłumaczy Mariusz Dzieciątko, tata Mateusza, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej. - Poza tym mój syn jest mniej dojrzały emocjonalnie niż większość jego rówieśników. Chcemy dać mu czas, by ich dogonił - dodaje.
Edukacją Mateusza zajmuje się jego mama, Joanna. - Nauka nie odbywa się w formie trwających 45 minut zajęć. Staram się tak rozplanować dzień, by lekcje odbywały się rano - mówi Joanna Dzieciątko. Tłumaczy, że zajęcia układa tematycznie.
Oboje rodzice przekonani są o słuszności takiej edukacji.
- Uważamy, że jest ona bardzo skuteczna. I na pewno nie izoluje naszego syna od świata. Jak każde dziecko spotyka się z wieloma rówieśnikami - mówią. Dlatego chcą, by trzyletnia Ania, ich najmłodsze dziecko, też uczyła się w domu.
Żadne z rodziców nie ma wykształcenia pedagogicznego. - I nie muszą go mieć. Ustawa nie reguluje tej kwestii. Najważniejsza jest zgoda dyrektora szkoły rejonowej, do której powinno chodzić dziecko - tłumaczy Anna Mucha z Mazowieckiego Kuratorium Oświaty. - Pamiętać trzeba jednak o tym, że na każdym etapie nauki zgoda może zostać wycofana - dodaje.
Nie wiadomo, ile rodzin w Warszawie samodzielnie uczy swoje dzieci. Kuratorium nie prowadzi takich statystyk. - Myślę, że możemy mówić o trzech, czterech - wskazuje Mariusz Dzieciątko.
„Życie Warszawy" http://www.zw.com.pl/, Paulina Głaczkowska, „Duży pokój zamiast szkoły" 09.09.2007