Strona główna
»
Newsy
»
Emeryci i studenci założyli bank czasu
Emeryci i studenci założyli bank czasu
|
2007-11-21 |
Emeryci i studenci założyli bank czasu
W Tarnowie emeryci i studenci postanowili wspólnie założyć bank czasu - instytucję, dzięki której osoby dysponujące wolnym czasem będą mogły wzajemnie sobie pomagać.
W zależności od umiejętności członkowie banku określą rodzaje usług, jakie mogą świadczyć na rzecz innych.
Jeśli student nie będzie miał czasu prasować swoich rzeczy, będzie mógł zlecić to zadanie emerytce, która nudzi się w do-mu. W zamian zrobi jej zakupy albo zarejestruje u lekarza. - Czas każdego z klientów banku będzie wart tyle samo. A idea jego funkcjonowania w żaden sposób nie wiąże się z rozliczeniami finansowymi - tłumaczy ks. Artur Ważny, przewodniczący rady Fundacji "Kromka chleba", która razem z tarnowskim Uniwersytetem Trzeciego Wieku i Duszpasterstwem Akademickim "Tratwa" organizuje całe przedsięwzięcie.
Jednostką rozliczeniową będzie zwykła godzina, niezależnie od rynkowej wartości usługi. Zarobione w ten sposób godziny będzie można wydać na potrzebną w danej chwili pomoc. Każdy z członków banku będzie miał swoje konto. Powstanie także baza danych, w której uczestnicy będą wpisywać to, co mogą zrobić dla drugiej osoby i to, co już zrobiono dla nich.
Wzajemna pomoc dotyczyć będzie wielu dziedzin życia. Będzie można np.: zrobić zakupy, nauczyć kogoś obsługi komputera, umyć okna, kupić lekarstwa, powiesić firanki, pomóc w nauce czy wyprasować koszulę. - Wachlarz usług jest praktycznie nieograniczony - mówi Anna Czech z Fundacji "Kromka chleba".
- Mam komputer i bardzo chciałbym bez problemu korzystać z internetu. Za ofiarowanie mi pół godziny chętnie przygotuję smaczny obiad. Naprawdę nieźle gotuję - mówi Jan Warzecha, 72-letni emeryt z Tarnowa.
Marta Witoś ma dopiero 23 lata. Jest studentką Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie. Jest pewna, że skorzysta z oferty banku czasu.
- Wracając z uczelni, bez problemu mogę wykupić leki dla starszej osoby czy załatwić sprawy urzędowe. Będę bardzo zadowolona, gdy ktoś w zamian skróci mi spodnie czy upiecze pyszne ciasto - przekonuje.
Tarnowski bank ma ruszyć 6 grudnia. W Krakowie podobna instytucja działa już od roku. Założyła go 30-letnia krakowianka Anna Styszko. Pomysł podpatrzyła w Wielkiej Brytanii, gdzie podobne banki działają w wielu miastach. Dziś swoje usługi w Krakowskiem oferuje już kilkadziesiąt osób (głównie rodziców małych dzieci), a suma transakcji niedawno przekroczyła tysiąc godzin. - Dzięki bankowi życie po prostu jest prostsze - opowiada Styszko. - Mam siedmioletnią córkę. Często odbiera ją z przedszkola moja koleżanka Monika. W zamian za to zabieram do siebie na noc córkę Moniki, gdy ta pracuje na nocną zmianę. W krakowskim banku można wymieniać się nie tylko godzinami poświęconymi na opiekę nad dziećmi. W ofercie znajdują się m.in.: nauka języka angielskiego, szycia na maszynie, gotowania czy jazdy samochodem.
- W naszej działalności chodzi jednak o coś więcej niż prostą wymianę usług. Dzięki niej uczymy się, że można zaufać nawet zupełnie obcej osobie. Poza tym, zawsze lepiej zasypia się ze świadomością, że w ciągu dnia zrobiło się coś dobrego dla drugiego człowieka - mówi Styszko.
Podobne banki czasu działają także w Warszawie, Opolu i Wrocławiu.
Autor: K. Wójs-Barys, M. Stuch
Źródło: Polska