Strona główna
»
Newsy
»
GW: Czy brytyjskie nastolatki są tak straszne, jak się je maluje?
GW: Czy brytyjskie nastolatki są tak straszne, jak się je maluje?
|
2008-11-20 |
GW: Czy brytyjskie nastolatki są tak straszne, jak się je maluje?
Brytyjczycy boją się nieletnich przestępców, choć młodych łamiących prawo przybywa wolniej niż w ubiegłych latach. - Jeśli nie przestaniemy piętnować młodzieży, nie wyciągniemy jej z kłopotów - ostrzegają eksperci.
- P...lona policja, nic mi nie zrobicie! - wrzeszczy pijana nastolatka w różowym podkoszulku w korytarzu metra na stacji King's Cross St. Pancras. Jest piątek po północy w Londynie. Dziewczyna się trzęsie, zatacza, osuwa na ścianę. Tuż za nią idą chichoczące koleżanki. Też pijane zaczepiają czekających na pociąg. Po chwili zjawiają się policjanci i zwijają wszystkie dziewczyny.
- Co za bydło - szepcze po cichu dobrze ubrany czterdziestolatek, który czeka na jeden z ostatnich pociągów do domu.
- Jak zwykle, piątek. Trzeba by ich zamykać w piwnicach i trzymać tam, aż dorosną - odpowiada mu koleżanka. Też szeptem. Taki obrazek w dużym brytyjskim mieście nie dziwi nikogo.
Młodzież na Wyspach ma fatalną prasę i sami Brytyjczycy są przekonani, że problem z przestępczością młodocianych jest jednym z największych, z jakimi borykają się w ogóle. Premier Gordon Brown mówi o kłopocie z młodzieżą. Nie ma dnia bez historii o młodocianych nożownikach czy złodziejaszkach. Bójki z udziałem noża na ulicach miast nikogo nie szokują. Wstrząsem była natomiast sprawa z 2007 r., kiedy to trzech nastolatków skopało na śmierć dorosłego mężczyznę przed jego domem w Warrington na przedmieściach Manchesteru. Wyszedł, by zwrócić im uwagę, że zachowują się za głośno.
W Wielkiej Brytanii panuje przekonanie, że nastolatków trzeba karać, i to surowo, bo są coraz bardziej rozpuszczeni. Ale w zeszłym roku tylko co 10. ze wszystkich 5 mln kolizji z prawem rocznie była sprawką nieletnich, a zgodnie z raportem ministerstwa sprawiedliwości ryzyko stania się ofiarą przestępstwa młodocianych jest najniższe od 1981 r.
Ale Brytyjczyków to nie przekonuje. - Nie ma na nich rady. Pasem bić nie wolno, bo pójdzie na policję i poskarży się na przemoc w domu - mówią najczęściej rodzice w Brixton Advice Centre, gdzie przychodzą po radę wszyscy, którzy mają problem (...)
aby przeczytać cały artykuł, kliknij tu
Źródło: Gazeta Wyborcza