Strona główna
»
Newsy
»
Gimnazjaliści w kajdankach
Gimnazjaliści w kajdankach
|
2007-09-13 |
Gimnazjaliści w kajdankach
Gimnazjalistów zatrzymanych kilka dni po samobójstwie Ani z Kiełpina Górnego potraktowano zbyt ostro, zakładając im kajdanki - uznał sąd rodzinny, do którego zwrócili się zdesperowani rodzice dwójki z nich. Wcześniej, na działania funkcjonariuszy złożyli skargę do policji, ale ta postępowanie umorzyła.
W październiku zeszłego roku, kilka dni po incydencie w klasie, który miał doprowadzić 14-letnią Anię do samobójstwa, policyjne radiowozy podjechały pod gmach II Gimnazjum przy ul. Kartuskiej w Gdańsku. Po chwili pięciu uczniów skutych w prowadnice (odmiana kajdanek) wyprowadzono na zewnątrz szkoły. Nazajutrz, prowadzeni na posiedzenie sądu rodzinnego, który miał zdecydować o ich losie, też byli w prowadnicach. Wkrótce wszyscy trafili do schronisk w Gdańsku i Chojnicach.
Prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie miał wątpliwości: „funkcjonariusze złamali prawo" - powiedział. Wyrokując niekorzystnie dla policji, sąd zrobił to, co powinien był zrobić.
- Sięgnęliśmy do przepisów. W 1990 roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów, które nie pozostawia cienia wątpliwości. Wynika z niego, że np. wobec 14-latków pod żadnym pozorem nie można stosować kajdanek. Wyjątkiem są nieletni powyżej 15. roku życia, ale tylko wówczas, gdy są podejrzani o popełnienie najcięższych zbrodni - mówi mec. Paliszewski.
Okazało się również, że gdańska policja po samym zatrzymaniu jeszcze raz złamała prawo. Po tym, jak jednemu z chłopców postawiono zarzuty, przy kolejnym przesłuchaniu nie był obecny żaden z jego rodziców. To niezgodne z artykułem 39 ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich. Mówi on wyraźnie, że matka, ojciec (lub opiekun prawny) musi towarzyszyć dziecku w takiej sytuacji, chyba że jest to z jakichś powodów niemożliwe (wtedy może go zastąpić np. wychowawca). Tymczasem śledczy przesłuchali wprawdzie ucznia w obecności pedagoga, ale nie wpuścili do pokoju ojca, który stał... pod drzwiami.
Co na to gdańska policja? Po skardze rodziców wszczęła wewnętrzne postępowanie, które wkrótce umorzono. Niekorzystny wyrok sądu rodzinnego niewiele zmienił.
„Dziennik Bałtycki", http://gdansk.naszemiasto.pl/, Darek Janowski, „Policja działała bezprawnie - kajdanki nie były potrzebne na gimnazjalistów", 10.09.2007