Strona główna
»
Newsy
»
Grzechy pamięci
Grzechy pamięci
|
2007-10-08 |
Grzechy pamięci
Mózg fałszuje nasze wspomnienia tak sprytnie, że zaczynamy święcie wierzyć w tę iluzję.
Mózg ma swojego osobistego reżysera. To taki David Lynch, który z docierających do niego wrażeń montuje film, pełen ekspresji, ale niezbyt wiernie odzwierciedlający rzeczywistość. W tym celu stosuje trzy podstawowe triki. Po pierwsze: w zapisie pamięciowym zmienia rangę niektórych wydarzeń, jednym dodaje znaczenia, a innym ujmuje. Po drugie: wbija nam do głowy coś, czego nie było. Po trzecie: zaciera pamięć, jeśli wydarzenie nie pasuje do całości obrazu.
Kasownik w mózgu
Wymazywanie fragmentów pamięci to najbardziej radykalny zabieg, jakiego dopuszcza się mózg. Robert Kubica nie pamięta dokładnie, jak jego samochód wywijał
fikołki na torze w Montrealu. I nie on jeden skarży się na lukę w głowie. Relacje ofiar katastrof, gwałtów czy napadów od dawna dowodzą, że pamięć potrafi samoistnie kasować ślady dramatycznych zdarzeń. Chociaż ten proces jeszcze nie został rozszyfrowany, naukowcom udaje się już uruchomić podobny za pomocą leków. Jeśli eksperymenty się powiodą i specyfiki te zaczną być stosowane, niczego nie będziemy mogli być pewni. Nawet własnych przeżyć.
W połowie sierpnia dwaj wybitni neurobiolodzy, Yadin Dudai i Reuta Shema z Weizmann Institute of Science w Rehovot w Izraelu, opublikowali w czasopiśmie "Science" artykuł o szybkim wymazywaniu śladów pamięci z kory mózgowej przez polipeptyd o skrócie ZIP. Naukowcy przez miesiąc uczyli zwierzęta, aby nie piły wody słodzonej sacharyną, bo choć smaczna, nie jest dla nich zdrowa. Do wody dodawali sole litu, po których myszy miały nieprzyjemne dolegliwości żołądkowe. Kiedy po czterech tygodniach odwracały się ze wstrętem, wyczuwając w wodzie zapach sacharyny, naukowcy wstrzyknęli w ich mózgi ZIP. Ten zabieg wykasował z pamięci gryzoni wspomnienie zatrucia litem. Zapomniawszy o złym doświadczeniu, myszy znowu piły wodę z sacharyną.
Substancja ZIP hamuje działanie specyficznego enzymu, kinazy PKM-zeta, który uwrażliwia komórki nerwowe na docierające do nich informacje i - jak tłumaczą naukowcy - w ten sposób umożliwia tworzenie trwałych zapisów w pamięci. Kiedy jego działanie zostaje zahamowane przez ZIP, przykre wspomnienie nie odciska się w sieci neuronów.
Ślady pamięciowe udało się także zatrzeć zespołowi z uniwersytetu w Nowym Jorku, w którym pracuje polski naukowiec Jacek Dębiec. Tym razem badacze razili myszy prądem, puszczając na przemian z głośnika dwa intensywne sygnały. Po kilku tygodniach takich lekcji wystarczył sam dźwięk, by zwierzęta reagowały lękiem. Potem naukowcy zrobili małą sztuczkę - podali myszom propranolol, znany lek nasercowy, hamujący także lęki i agresję, a potem odtworzyli jeden ze źle kojarzących się zwierzętom dźwięków. Po kilku dniach znowu sprawdzono, jak odbierają one obydwa sygnały. Okazało się, że myszy przestały reagować bojaźliwie na dźwięk emitowany tuż po podaniu lekarstwa. Lek usunął zatem fragment pamięci, dzięki któremu gryzonie kojarzyły go z bólem.
Propranolol to preparat, który od kilku lat stosuje się w doświadczeniach nad zacieraniem pamięci. Podjęto nawet pierwsze próby podawania go ludziom mającym za sobą tragiczne epizody. W jednym z francuskich szpitali proponowano go
19 ofiarom wypadków samochodowych, napadów czy gwałtów, które trafiały do izby przyjęć w stanie szoku. Ośmiu pacjentów odmówiło, 11 przyjmowało lek przez tydzień trzy razy dziennie. Kiedy po dwóch miesiącach wszystkich poddano badaniom psychiatrycznym, okazało się, że u osób biorących propranolol pamięć o tragicznych wydarzeniach nie była tak żywa jak u pozostałych i czuli się wyraźnie lepiej.
Dlaczego lek nasercowy wpływa też na naszą pamięć? - Zapamiętywanie regulowane jest przez substancje przenoszące informacje między komórkami nerwowymi i zmieniające ich plastyczność, a jedną z nich jest noradrenalina - tłumaczy prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie. - Propranolol blokuje receptory, na które działa ten hormon, przez co osłabia pamięć o wydarzeniach lękowych.
Badacze próbują wpływać na pamięć, nie tylko zmieniając procesy neurohormonalne w mózgu, ale także poprzez geny włączone w proces zapamiętywania.
Courtney Miller i David Sweatt z Uniwersytetu Alabama (ich pracę opublikowało na początku tego roku czasopismo "Neuron") pierwsi podali wystraszonym prądem myszom lek, który blokował geny - włączał je lub wyłączał. Wynik tego doświadczenia był także obiecujący - myszy zapominały, że rażenie prądem jest dla nich nieprzyjemne. - Efektem działania na te szczególne geny jest zablokowanie produkcji rozmaitych białek, niezbędnych przy regulacji tworzenia pamięci długotrwałej - komentuje prof. Vetulani.
AUTOR: Jolanta Chyłkiewicz
Źródło: Newsweek
http://www.newsweek.pl/wydania/artykul.asp?Artykul=20261&Strona=2