Strona główna
»
Newsy
»
Kto zrobi laptopy dla dzieci?
Kto zrobi laptopy dla dzieci?
|
2008-06-25 |
Kto zrobi laptopy dla dzieci?
Premiera Donald Tusk obiecał rozdać gimnazjalistom laptopy. Program "Komputer dla ucznia" ma kosztować ok. 500 mln zł rocznie. W 2009 r. pierwsze laptopy dostaną pilotażowo uczniowie kilkudziesięciu szkół. Wszyscy gimnazjaliści - rok później.
Zastanawialiśmy się, w jaki sposób ułatwić dostęp do internetu nastolatkom, zanim infrastrukturalne zmiany doprowadzą do tego, że on rzeczywiście będzie powszechny w domach lub w szkołach - mówił w zeszłym tygodniu w "Gazecie" premier Tusk. - Ponieważ koszt produkcji laptopa przeznaczonego do edukacji istotnie spadł, program ten jest być może w zasięgu naszych możliwości.
Jakie to będą komputery i kto je dostarczy? Tego jeszcze nie wiadomo.
- Jeśli rząd ogłosi przetarg, wystartujemy w nim - mówi rzecznik Della w Polsce Rafał Branowski. Podejrzewa, że będzie chodziło o laptopy, które nie mają wielu funkcji, ale są tańsze. Problemu z ich dostarczeniem nie widzi, bo uproszczone laptopy to produkt, który działający w Łodzi Dell i tak zamierzał wprowadzić na rynek.
Zdaniem Branowskiego uproszczony laptop mógłby kosztować od tysiąca do 1,5 tys. zł. Podobną cenę szacuje Aleksander Frydrych, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. - Gdy firmy chciały stworzyć laptopy dla krajów rozwijających się, powstało hasło: "Laptop za 100 dolarów". Okazało się jednak, że koszt producenta wyniósł 180 dolarów. Bariera tysiąca złotych jest więc raczej nie do przeskoczenia.
Jego zdaniem na dostarczenie komputerów miałoby szansę kilkanaście firm, m.in. Lenovo czy polska spółka NTT.
Ale sam zakup i rozdanie komputerów to dopiero połowa drogi. - Nie mniej ważne jest ustalenie, kto będzie komputery serwisował, kto nauczy z nich korzystać, jak będzie opłacany internet - wylicza prezes Frydrych.
Sam pomysł programu chwali. Popiera też to, że wręczane będą laptopy. - One dają mobilność. A jak powiedział Bill Gates, kto za kilka lat nie będzie mobilny, tego nie będzie wcale - dodaje.
Źródło: Gazeta Wyborcza