Strona główna
»
Newsy
»
Maturalna awantura trwa
Maturalna awantura trwa
|
2008-07-04 |
Maturalna awantura trwa
Awantura o matury nie ma końca. Tysiące uczniów w całym kraju stoją w kolejkach do okręgowych komisji egzaminacyjnych, aby zweryfikować swoje oceny. Problem w tym, że jeżeli nawet odkryją błąd egzaminatorów, to i tak często nie mają szans dostania się na lepsze uczelnie. Rekrutacja na wiele kierunków już się bowiem skończyła.
Maturzyści zaskoczeni tak niskimi ocenami z egzaminów pisemnych rzucili się do sprawdzania swoich arkuszy. Absurdalny klucz ich oceniania zaszkodził nawet najzdolniejszym. Podejrzewają więc, że ich poprawne odpowiedzi nie zostały uznane. Ponadto przy tegorocznych egzaminach popełniano błąd za błędem. A wywalczenie jednego punktu może mieć istotne znacznie. Często decyduje o tym, czy uczeń dostanie się na wymarzony kierunek studiów.
W samej Warszawie już pierwszego dnia 200 uczniów zgłosiło się do okręgowej komisji egzaminacyjnej. Ich zastrzeżenia są różne. Niektórzy, tak jak Dominik Zalewski z liceum im. Batalionu "Zośka", chcą tylko obejrzeć swoją pracę. Z ustnego angielskiego dostał 95 proc. pkt. Na maturach próbnych uzyskiwał 80 proc., a ostatecznie zdał z wynikiem 32 proc. pkt. "Naprawdę umiem angielski, ale jak się okazało, nie zaliczono mi wypracowania. Nie mam pojęcia dlaczego i nikt mi tego nawet nie wytłumaczył" - denerwuje się Dominik. Jednak już się dowiedział, że jego walka o zaliczenie zadania jest bezcelowa. Dlaczego? Dyrekcja warszawskiego OKE jest przekonana, że arkusze są poprawne, a wszystkie zażalenia maturzystów to po prostu ich fanaberie. "Oczywiście uczniowie mają prawo się odwoływać. Ale ponieważ w arkuszach nie ma błędów, więc ich pisma nie wpłyną na zmianę przyznanych punktów. Maturzyści piszą bzdury, a potem im się coś wydaje" - twierdzi kierownik wydziału ds. matur w OKE Janina Grzegorek.
Z podobnym nastawieniem uczniowie spotykają się w Łodzi, gdzie w tym roku jest o wiele więcej odwołujących się uczniów niż w zeszłych latach. "Zawsze odpisujemy maturzystom, że ocena przyznana przez egzaminatora jest poprawna" - opowiada Andrzej Chruściany z łódzkiego OKE.
Jednak oceniający matury to też tylko ludzie i zdarza im się popełniać błędy. W zeszłym roku w Krakowie jeden z maturzystów czarno na białym udowodnił, że egzaminatorzy się pomylili, bo nie zrozumieli jego niestandardowego, choć poprawnego rozwiązania zadania z matematyki. "Od razu skorygowaliśmy wynik" - mówi DZIENNIKOWI Lech Gawryłow, szef krakowskiej OKE. Ale ta komisja należy do wyjątków.
Jeżeli jednak nawet praca zostanie poprawiona, to i tak będzie za późno. Terminy rekrutacji na studia kończą się bowiem lada chwila. "Przepisy są jasne. I rekrutacja nie może być przedłużona tylko po to, by czekać na decyzje OKE" - tłumaczy rzecznik Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyna Pilitowska.
Źródło: Dziennik.pl