Strona główna » Newsy » Mikołajek na nowo

Mikołajek na nowo

2007-11-12

Mikołajek na nowo

Najsłynniejszy książkowy rozrabiaka powraca. Drugi tom niepublikowanych do tej pory opowiadań o Mikołajku można już kupić w księgarniach. Oto relacja naszej reporterki z uroczystej premiery książki

Dostałam do rąk "Nowe przygody Mikołajka. Tom 2". Odbyła się wielka premiera, zupełnie jakby chodziło o jakiś film, a nie zwykłą książeczkę. Przyszło dużo ludzi, którzy przyprowadzili ze sobą dzieci, a one oczywiście biegały i szalały wśród tac z francuskim serem. Bo dzieci zawsze biegają i szaleją, zwłaszcza gdy wokół stoi dużo szkła i innych rzeczy, które da się zniszczyć. Ale tym razem nikt się nie denerwował na dzieci i dorośli się uśmiechali, nawet gdy stłukła się szklanka. Była telewizja i gazety i wszyscy pytali dzieci, za co kochają Mikołajka. Jeden Maciek to powiedział, że kocha Mikołajka, bo Mikołajek jest taki sam jak on i jego koledzy z klasy. I nic nie szkodzi, że Mikołajek jest Francuzem, bo dzieci w polskiej szkole tak samo rozrabiają jak on. I to samo potem mówili dorośli, jak już była rozmowa z tłumaczką książki, panią Barbarą Grzegorzewską. Ona powiedziała, że "Mikołajek" jest uniwersalny, i nieważne, że pierwszy raz pojawił się w gazecie w latach 50., a wszyscy kiwali głowami. Potem jeden pan czytał "Mikołajka" po francusku. Czytał bardzo fajnie, krzyczał, kiedy trzeba było krzyczeć, i szeptał, kiedy trzeba było szeptać, tylko niestety, nikt go nie rozumiał, chociaż wszyscy mieli bardzo mądre miny. Ale na szczęście potem pan Maciej Orłoś to samo przeczytał po polsku i wszystkim ulżyło, i już się zaczęli głośno śmiać. Wcześniej nie mogli, bo trudno się śmiać, jak człowiek nic nie rozumie.

Dopiero gdy przyszłam do domu, przyjrzałam się "Nowym przygodom Mikołajka. Tom 2". To strasznie opasłe tomisko, w czerwonej okładce i z czerwoną zakładką z tasiemki, którą zaraz chciał zjeść mój pies, który wcale nie umie czytać, tylko lubi wszystko gryźć. Książka jest nowiutka i jeszcze pachnie farbą drukarską, a środku jak zwykle rysunki pana Jeana Jacques'a Sempégo. Obejrzałam je wszystkie, jeszcze zanim zaczęłam czytać, a na nich wszędzie Mikołajek i inne chłopaki. I Rosół, i Alcest, Joachim, Maksencjusz i ten cały Gotfryd, którego tata jest bogaty i ciągle kupuje mu nowe zabawki. Więc żeby się dowiedzieć, co im się tym razem przydarzy, zrobiłam sobie ciepłą herbatkę, wlazłam pod kocyk i zaczęłam czytać. No i omal tej herbaty nie wylałam, bo trafiłam na fragment, jak Mikołajek pisał list do Świętego Mikołaja i nie prosił o nic dla siebie, tylko dla innych. Np. żeby Mikołaj zabrał Kleofasowi rower, bo jeśli Kleofas nie będzie na nim ciągle jeździł, to będzie miał czas się uczyć i już nie będzie najgorszym uczniem w klasie, a rowerem oczywiście zajmie się Mikołajek. Taki z niego dobry kolega! Potem jeszcze bardzo się śmiałam, jak Rosół jeździł na wrotkach, i wszyscy w klasie okazali się ex aequo najgorsi z klasówki. I jeszcze długo mogłabym wam opowiadać, dlaczego "Nowe przygody Mikołajka. Tom 2" koniecznie musicie przeczytać, ale już mnie redaktor pogania, żebym zaraz oddawała gotowy tekst o "Mikołajku", więc kończę, No, bo co, kurczę!

AUTOR: Marcelina Szumer

Źródło: Metro