Strona główna
»
Newsy
»
Nauczycieli nie stać na jednodniowy strajk
Nauczycieli nie stać na jednodniowy strajk
|
2008-05-27 |
Nauczycieli nie stać na jednodniowy strajk
Zapowiadany na wtorek strajk polskich nauczycieli może mieć o wiele mniejsze rozmiary, niż wynika z zapowiedzi związkowców.
Choć w niedawnym referendum strajkowym aż 70 procent pracowników
oświaty opowiedziało się za protestem, teraz wielu wycofuje się z
niego. We wtorek wywieszą wprawdzie flagi i transparenty, ale lekcje
będą prowadzić jak w każdy inny dzień.
Powodem są pieniądze.
Nauczyciele zmienili zdanie, gdy zorientowali się, że za dzień protestu
nie dostaną wypłaty. Dzień strajku oznacza od kilkudziesięciu do nawet
ponad stu złotych mniej w portfelu.
Związek Nauczycielstwa Polskiego
liczył, że najwięcej szkół stanie w województwach śląskim,
świętokrzyskim, lubelskim, łódzkim i podkarpackim. Tam zamkniętych ma
być 80 procent placówek. Teraz sami związkowcy przyznają, że część
nauczycieli może wycofać się ze strajku.
- To przykre, że dla
kilkudziesięciu złotych niektórzy nie chcą solidaryzować się z kolegami
- nie kryje Magdalena Kaszulanis, rzecznik prasowy Zarządu Głównego
ZNP. - Ale też to pokazuje, jak niskie są pensje nauczycieli, skoro
nawet taka kwota jest dla nich ważna - usprawiedliwia tych, którzy
wycofali się ze strajku.
Marek Łaźniak, dyrektor najlepszego
we Wrocławiu Liceum Ogólnokształcącego nr XIV mówi, że tak naprawdę
dopiero jutro okaże się, jaka rzeczywiście będzie skala protestu: - W
mojej szkole strajk zapowiedziało 90 proc. nauczycieli. Przypuszczam,
że jutro ta lista będzie wyglądała inaczej.
Ale nie wszyscy
dezerterują. Ewa Adamska, historyczka w XIII LO w Krakowie, z powodu
strajku straci w tym dniu 142 złote. - To było oczywiste - mówi. I
dodaje, że wszyscy przystępujący do strajku od początku dobrze o tym
wiedzieli.
Protestujący domagają się co najmniej 50 procent
podwyżek do 2010 roku, utrzymania Karty Nauczyciela oraz zachowania
prawa do wcześniejszej emerytury.
Nauczyciele nie mają obaw, że ich strajk może być złym przykładem dla uczniów.
-.Musimy
im udowodnić, że mamy swoją godność i pracujemy za godne pieniądze -
twierdzi Wiesław Cieślicki, nauczyciel ze Szkoły Podstawowej nr 3 we
Wrocławiu. - To będzie też dla nich lekcja obywatelskiej i odważnej
postawy -dodaje.
Szkoła musi się zająć dzieckiem
Nawet jeśli w szkole będą protestowali wszyscy nauczyciele, nie może ona być zamknięta.
Każda
placówka ma obowiązek zaopiekować się dzieckiem, zapewniając mu zajęcie
na przykład w szkolnej świetlicy. Obowiązek ten spoczywa na dyrektorze
szkoły. Mówi o tym ustawa o systemie oświaty. Jeśli mimo to szkoła
odmówi opieki na dzieckiem, na dyrektora poskarżyć można się w
kuratorium oświaty.
Źródło: Dziennik, Głos nauczycielski