Strona główna
»
Newsy
»
Nie chcą systemu elektronicznej rekrutacji
Nie chcą systemu elektronicznej rekrutacji
|
2008-05-26 |
Nie chcą systemu elektronicznej rekrutacji
Chorzów i Siemianowice Śląskie nie chcą wprowadzić systemu
rekrutacji elektronicznej do szkół pogimnazjalnych. Pozostałe gminy
województwa śląskiego już go mają i chwalą. - To bardzo dobry pomysł.
Jak pisze "Dziennik Zachodni", unika się w ten sposób sytuacji
kłopotliwych, uczeń od początku do końca może śledzić w internecie
swoje miejsce w rankingu, porównywać swoje szanse z innymi. Nie ma też
podejrzeń, że ktoś przyjmuje kandydata do szkoły poza kolejnością -
tłumaczy Tomasz Szyjkowski, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im.
Staszica w Sosnowcu.
Rejestrację internetową do szkół
popierają również uczniowie. - Pamiętam, co przeżył mój brat, kiedy
sześć lat temu startował do Liceum Ogólnokształcącego im. Mickiewicza w
Katowicach. To był horror. Do samego końca nie wiedział, jakie ma
szanse. Długo był pod kreską oddzielającą przyjętych w pierwszej turze
od reszty, która czekała, aż zwolni się miejsce. Teraz wystarczy usiąść
przed komputerem i codziennie sprawdzać, jak wygląda sytuacja. W końcu
mamy dwudziesty pierwszy wiek - mówi Tomek, gimnazjalista z Tychów,
który w tym roku przystępuje do rekrutacji.
Siemianowiccy i chorzowscy urzędnicy nie są przekonani do naboru przez internet z różnych powodów.
-
W siemianowickich szkołach od wielu lat nie ma problemów z rekrutacją
do szkół. Nie odnotowaliśmy żadnych kolejek i lamentów przy naborze -
tłumaczy Bogusław Szopa, naczelnik wydziału edukacji z Siemianowic
Śląskich.
W Chorzowie twierdzą, że brak elektronicznego
naboru nie jest przeoczeniem ani próbą stawiania oporu. - Jesteśmy
częścią aglomeracji, tymczasem zamiast jednego systemu elektronicznego
jest ich kilka. Próbowałem sprawę podnieść na forum Górnośląskiego
Związku Metropolitalnego. Pierwsze wnioski dotyczące ujednolicenia
systemu wpłynęły rok temu. I co? Nic. Sprawa utknęła gdzieś w
segregatorze - wyjaśnia Joachim Otte, wiceprezydent Chorzowa
odpowiedzialny w mieście za edukację.
- Wyłożymy pieniądze na
zakup systemu, kiedy dojdziemy do porozumienia. Wcześniej nie przyłożę
do tego ręki, ponieważ 50 proc. uczniów, którzy startują w naborze do
naszych szkół, pochodzi z innych miast - dodaje Otte.
Uczniom,
którzy wybierają się do chorzowskich szkół pozostaje więc bieganina z
teczkami i szukanie szkoły po omacku. W wielu ogólniakach
niezdecydowanie miasta doprowadziło do wypracowania własnych metod
rekrutacyjnych.
- Nauczyciel matematyki opracował na tę
okazję specjalny program, który wykorzystujemy w trakcie naboru.
Tworzymy własną bazę danych, która ułatwia nam przyjmowanie uczniów -
tłumaczy Ilona Helik, dyrektorka chorzowskiego LO im. Batorego.
Niestety, system nie pomoże uczniom. Pechowcy będą zdani na łaskę losu.
Znalezienie miejsca w innej szkole będzie potem już tylko kwestią
przypadku.
Źródło: "Dziennik Zachodni" Serwis Samorządowy PAP