Strona główna
»
Newsy
»
Owsiak obleciał Polskę orkiestrolotem
Owsiak obleciał Polskę orkiestrolotem
|
2008-01-14 |
Owsiak obleciał Polskę orkiestrolotem
Orkiestra nr 16 dla chorych dzieci to była szarża w przestworzach. Całą niedzielę lataliśmy z Jurkiem Owsiakiem. W biegu wskakiwaliśmy do samolotu, pędem gnaliśmy na koncerty pod eskortą policji. Wszystko było na styk. Ale udało się.
Zaczęło się od poślizgu. Na Owsiaka czekaliśmy na gdańskim lotnisku, skąd miał odlecieć oklejony serduszkami orkiestrolot - wypożyczony przez Lot embraer. Na pokładzie Jurek Owsiak, współpracownicy, dziennikarze. Mamy obserwować, jak Owsiak dyryguje Orkiestrą z przestworzy.
Planowy odlot do Wrocławia o 11.40. A helikoptera, który miał dowieźć Owsiaka, nie widać. Gdy opóźnienie wynosi ponad 20 minut, udziela się nam nerwówka. Loty zaplanowano na styk. A pierwsze wejście telewizyjne Owsiaka z Wrocławia na 13.30.
Wreszcie ktoś krzyczy: - Jest helikopter!!!
Za Owsiakiem wpadamy biegiem do samolotu. W tej samej chwili start. Owsiak krzyczy: - Ludzie, jakie tłumy. Na Helu biegają w kąpielówkach - i opowiada o grupie morsów, która powitała go na plaży. - A w Gdańsku Tusk chodzi z puszką.
W dole zalana słońcem Polska.
Niecałe 50 minut i schodzimy do lądowania, ale nad Owsiakiem pracuje jeszcze wizażysta - szybki makijaż, później nie będzie czasu. Niespełna pół godziny do wyjścia na scenę. Zdumieni pasażerowie zatrzymują się na widok naszej grupy pędzącej przez halę wrocławskiego lotniska. Ktoś krzyczy: - Patrzcie, Owsiak!
Autokar wlecze się na wrocławski rynek. Kilka minut do transmisji, a my zatrzymujemy się na każdych światłach. Eskortujący radiowóz nie włącza sygnału. - Szybciej! - krzyczą ludzie Owsiaka do policji. Puszczają nerwy, padają grube słowa. Owsiak pospiesznie czyta scenariusz. Powtarza nazwisko prezydenta Wrocławia, inne nazwiska. - Najpierw TVN czy TVP? - dopytuje.
Biegiem przez Stare Miasto. Owsiak wskakuje na scenę. Zdążył na trzy minuty przed wejściem telewizji. Publiczność szaleje. Owsiak przypomina, że Orkiestra nie gra dla rozrywki. Że w tym zamieszaniu chodzi o coś więcej - o nasze serce dla chorych dzieci. W tym roku - tych z problemami laryngologicznymi.
Godzina 14. Z powrotem na lotnisko gnamy już na sygnale. Jest nas więcej, bo zabieramy zespół Kobranocka. Ma grać też w Warszawie.
Lot do Krakowa to tylko 25 minut. Udało się nadrobić opóźnienie. Jedziemy busami pod samą scenę przy Sukiennicach. Szef WOŚP może odsapnąć. Z tyłu sceny czyta scenariusz. Wita się z Anną Dymną.
Po godz. 16 Owsiak pozdrawia krakowian. Ludzie śpiewają "Sto lat", a gdy grają Trebunie Tutki, cały rynek tańczy. Po Owsiaku nie widać zmęczenia. Podchodzi do barierek, rozmawia z ludźmi.
Znów na lotnisko. Owsiak opowiada, że te przeloty to wielka operacja logistyczna. Ale nie chodzi o efekciarstwo, chcemy zwrócić uwagę na Orkiestrę i jej dobroczynny cel.
- Udało nam się to wszystko, to może i stadiony na Euro 2012 też wybudujemy - śmieje się Owsiak.
O 18.40 lądujemy na Okęciu. Punktualnie o 20.00 Jurek Owsiak jest już na scenie pod Pałacem Kultury. Nad Warszawą rozbłyskują sztuczne ognie.
Już 16. raz wędruje światełko do nieba w największej tego typu charytatywnej akcji na świecie.
Autor: Wojciech Karpieszuk
Źródło: Gazeta Wyborcza