Strona główna
»
Newsy
»
Pomoc na przemoc
Pomoc na przemoc
|
2007-10-25 |
Pomoc na przemoc
Kilkuset psychologów ma rozwiązać problemy z przemocą w polskiej oświacie. Pierwsi z nich pojawiają się w szkołach już w najbliższych d
niach.
Blisko 80 proc. dzieci zetknęło się w szkole z agresją - od słownej począwszy, po kradzieże i pobicia. Co trzeci uczeń sięgał już po alkohol i papierosy. Taki obraz polskiej szkoły wyłaniał się z raportów słynnych "trójek Giertycha", które odwiedziły ok. 25 tys. podstawówek, gimnazjów i liceów. Co gorsza, nauczyciele nie radzą sobie z agresją wśród młodzieży, a rodzice zrzucają odpowiedzialność na szkołę. Poradnie psychologiczno-pedagogiczne, które powinny zajmować się trudnymi uczniami, pękają w szwach. Według Ministerstwa Edukacji wszystko można jednak zmienić m.in. przez wprowadzenie poradni psychologicznych do szkół.
Pomysł będzie sprawdzany w szkołach przez dwa miesiące - do 21 grudnia. MEN daje na ten cel ponad 3 mln zł. W całej Polsce powstaną 544 takie punkty. Będą działały dwa razy w tygodniu przez cztery godziny. - Chcemy się zorientować, jak bardzo potrzebne są poradnie w szkołach - mówi Krzysztof Zajączkowski z Małopolskiego Kuratorium Oświaty. - Jeżeli zainteresowanie będzie duże, postaramy się, aby zostały na stałe.
Dziś samorządy wskażą placówki, w których urzędować będzie psycholog. Punkty zaczną działać w najbliższych dniach. - Zaproponowaliśmy szkołę w środku dużego osiedla, taką, żeby każdy miał do niej blisko - mówi Ewa Saja, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 3 w Krakowie.
Jak pomoc wyglądać będzie w praktyce? Jeśli nauczyciel będzie miał podejrzenia, że dziecko jest pod wpływem używek, albo złapie je na paleniu papierosów i powiadomi o tym psychologa, ten będzie rozmawiał z rodzicami i pomagał im rozwiązać kłopot. Będzie także negocjatorem podczas konfliktów, np. gdy dojdzie w szkole do bójek. Jeśli dziecko stanie się agresywne, pomoże je uspokoić i zdiagnozuje przyczynę zachowania. Będzie także wystawiał skierowania na dalsze badania.
Sami rodzice są pozytywnie nastawieni do pomysłu: - Jestem zdecydowanie - mówi Joanna z Warszawy, mama Mai, uczennicy drugiej klasy gimnazjum. - Moja córka przez cały zeszły rok była nękana przez kolegę i nie mogliśmy sobie z tym poradzić. A wychowawca rozkładał ręce, bo chłopiec był z rodziny patologicznej i z jego rodzicami nie można było się dogadać.
Specjaliści mają mieszane uczucia. Ostrzegają, że punkty nie będą magicznym środkiem na wszystkie problemy.
- Myślę, że psychologowie i pedagogowie w szkołach to ludzie bardzo potrzebni. Uczniowie z problemem chętniej pójdą do nich, bo oni nie stawiają złych ocen w dzienniku - mówi prof. Krzysztof Kruszewski z Katedry Dydaktyki Uniwersytetu Warszawskiego. - Zastanawiam się tylko, czy przez dwa miesiące zdążą zyskać zaufanie, czy nie będą traktowani jak "ciało obce" - dodaje.
AUTOR: Marcelina Szumer, Olga Sobolewska
Źródło: Metro