Strona główna
»
Newsy
»
Poszukiwacze zaginionych punktów
Poszukiwacze zaginionych punktów
|
2008-06-25 |
Poszukiwacze zaginionych punktów
Kurator w Kielcach przesunął rekrutację do liceów, w Łodzi informatyk łamie system, żeby pomóc uczniom, którym źle policzono punkty za test. MEN milczy
W kraju trwa ratowanie gimnazjalistów, którym błąd drukarni mógł uniemożliwić dostanie się do wybranego liceum.
Wbrew temu, co ogłosiła w piątek dyrektorka Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Maria Magdziarz (że prawidłowe wyniki uczniów zostały wysłane do szkół w zeszłą środę) jeszcze w tym tygodniu gimnazjaliści muszą walczyć o poprawione certyfikaty z testu.
W poniedziałek np. dostała nowe wyniki córka gorzowskiej lekarki Danuty Śmiglak - chociaż już 14 czerwca poprosiły o wgląd do testu. Podejrzewały, że Katarzyna jako dobra uczennica powinna dostać więcej punktów. Żeby to udowodnić, musiały jednak jechać 120 km do Poznania. Test oglądały w piątek - właśnie wtedy, kiedy CKE ogłaszała, że to koniec problemów. I okazało się, że Katarzynie brakuje 11 pkt za poprawne odpowiedzi.
- Czasem wystarczy jeden punkt, żeby stracić szansę na dobrą szkołę. Mojej córce się udało, a co z innymi? - mówi Danuta Śmiglak. - Tylko sprawdzenie wszystkich prac byłoby sprawiedliwe.
Wczoraj w Kielcach na trzy godziny przed zamknięciem rekrutacji do liceów kurator świętokrzyski Małgorzata Muzoł przesunęła termin o jeden dzień: - W piątek miałam z okręgowej komisji egzaminacyjnej informację, że mam dwoje pokrzywdzonych uczniów, w poniedziałek rano okazało się że aż 56. Rodzice z odległych miejscowości nie zdążyliby nawet odebrać dokumentów - tłumaczy.
W Łodzi nowe certyfikaty gimnazjalistów rozwożą do szkół pracownicy OKE własnymi samochodami, bo na kurierów jest za późno. Termin składania podań minął w zeszłym tygodniu. Dyrektor edukacji w urzędzie miasta Jacek Człapiński zdecydował jednak, że informatyk na użytek 30 poszkodowanych "złamie" elektroniczny system rekrutacji. - Ci uczniowie będą mogli się wpisać, mimo że termin minął - mówi.
Wczoraj zamknięto też rekrutację w Krakowie. Mimo że 107 podań o sprawdzenie prac czeka jeszcze na odpowiedź OKE. - Nas problem nie dotyczy - zapewnia jednak szef OKE Lech Gawryłow.
Według Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zawiniła drukarnia. Test gimnazjalny jest drukowany w trzech egzemplarzach, żeby zapobiec ściąganiu. Pytania i odpowiedzi są identyczne, tylko podane w różnej kolejności. Drukarnia zszyła dwie różne wersje i do kilkunastu zadań nie pasował szablon odpowiedzi. Uczniowie potracili 11 pkt, choć poprawnie wypełnili test. Według CKE sprawa dotyczy 400 spośród pół miliona gimanzjalistów.
Ziemowit wygrał
Ziemowitowi Słomianowi z Poznania OKE odmawiała weryfikacji, mimo że brakowało mu punktów właśnie w zadaniach, w których nastąpiła pomyłka. Ojcu chłopaka puściły nerwy w rozmowie z urzędniczką OKE. Dyrektor Magdziarz mówiła w piątek, że Ziemowita nie dotyczy problem drukarskiego błędu.
W zeszłym roku liceum, które wybrał Ziemowit, przyjmowało od 142 pkt z testu i za świadectwo (tegoroczny pułap nie jest jeszcze znany). Z błędnie policzonymi punktami chłopak byłby na granicy - miał 144 pkt. Jednak wczoraj zadzwonili do niego pracownicy OKE - dostał należne 11 pkt więcej.
- Bałem się, że walczę już tylko "dla przyszłych pokoleń" . Cieszę się, że mi się udało. Teraz mogę spokojnie jechać na wakacje do Międzyzdrojów - mówi Ziemowit.
Źródło: Gazeta Wyborcza