Strona główna
»
Newsy
»
Rodziców nie udało się przekonać
Rodziców nie udało się przekonać
|
2008-06-06 |
Rodziców nie udało się przekonać
Spotkania w całym kraju z minister Hall nie zachęciły rodziców do posłania sześciolatków do szkoły
- Nie czuję się rzetelnie poinformowany o tym, co będzie się działo
z moim dzieckiem w zreformowanej szkole - mówi Stanisław Matczak z
Gdańska, organizator społecznej akcji „Nasze sześciolatki".
Wraz
z setkami innych rodziców niepokoi się o to, czy jego córka w 2009 roku
nie trafi do przepełnionej klasy (bo do szkół mają iść razem sześcio- i
siedmiolatki, ok. 700 tys. dzieci), czy nowy program nauczania będzie
dobrze przygotowany i czy nauczyciele będą wiedzieli, jak go
realizować. Razem z inicjatorami akcji „Ratuj maluchy" wysłał list do
rzecznika praw obywatelskich, by przyjrzał się planom MEN.
Ale
wątpliwości na temat reformy miały rozwiać debaty minister edukacji
Katarzyny Hall. Od połowy kwietnia odwiedzała kolejne województwa. Cykl
spotkań zakończyła wczoraj w Rzeszowie. Mówiła tam m.in. o potrzebie
zmiany systemu wynagradzania nauczycieli na bardziej elastyczny, by
pensją można było motywować do lepszej pracy.
Matczak śledził
informacje z debat w mediach. Na spotkaniu w Gdańsku nie był. - Bo nie
zapraszano na nie zwykłych rodziców. Przez to nie czujemy się
traktowani jako partnerzy, a przecież chodzi o nasze dzieci. Reformę
odbieramy jako obniżenie standardów edukacji.
Wiceminister
Zbigniew Marciniak tłumaczy, że debaty skierowane były przede wszystkim
do tych, którzy będą musieli przygotować szkoły do zmian, czyli
samorządowców i dyrektorów placówek. Jednak i wśród nich trudno znaleźć
zadowolonych ze spotkań.
- Reforma jest daleko w lesie - takie
wnioski z debaty w Lublinie wyniósł Stanisław Chojak, kierownik
referatu oświaty i kultury w Parczewie na Lubelszczyźnie. Jego zdaniem
zabrakło konkretów. - Podstawowy problem to pieniądze na zaadaptowanie
budynków do potrzeb sześciolatków, zakup pomocy naukowych i
odpowiedniego sprzętu. Słyszymy tylko, że trafią do samorządów z
budżetu państwa. Ale nie wiadomo kiedy, ile i czy te kwoty wystarczą.
Zabrakło porządnych konsultacji z rodzicami, a to istotne, by resort
miał ich poparcie - uważa.
Nauczycielka Honorata Chojnacka
żałuje, że w Łodzi nie można było minister zadać pytania: -
Przedstawiła plany, ale na dyskusjach panelowych jej nie było i znów
wylewaliśmy żale we własnym sosie.
Resort szacuje, że w
debatach wzięło udział 7,5 tys. osób. - Miały służyć zebraniu
wątpliwości, oczekiwań i uwag - także z dyskusji panelowych. Za kilka
dni podsumujemy spotkania i przedstawimy wnioski. Każdy głos będzie
brany pod uwagę - mówi Barbara Milewska z MEN.
Nikt z resortu
nie potrafi odpowiedzieć, ile wydano na objazd województw. Wiadomo, że
na spotkanie w Gorzowie ok. 19 tys., a w Gdańsku 35 tys. zł.
Będą klasy z dywanami...
Pod
koniec czerwca minister Katarzyna Hall ma powiedzieć, czego dzieci będą
się uczyły w zreformowanej szkole. Reforma ma wejść w życie w roku
szkolnym 2009/2010.
Jej główne założenia to posłanie
sześciolatków do szkół i zmiana programów nauczania. Ich podstawę
programową, czyli to, czego obowiązkowo ma nauczyć szkoła, mamy poznać
pod koniec czerwca. Według planów najmłodsi mają się uczyć w
25-osobowych klasach.
W salach z dywanami i zabawkami
dydaktycznymi. Program gimnazjum i liceum ma stanowić ciągłość, by nie
powtarzać treści nauczania. Licea mają być sprofilowane pod kątem
studiów. Resort zapowiada, że na reformę są pieniądze unijne, np. 481
mln euro na przygotowanie podstawówek.
rc
Źródło : Rzeczpospolita