Strona główna » Newsy » Rzut oka na szkołę

Rzut oka na szkołę

2007-09-25

Rzut oka na szkołę

Szkoły stawiają na monitoring - o dofinansowanie takich projektów do Ministerstwa Edukacji wystąpiło już niemal 50 proc. placówek w kraju. Dyrektorzy są przekonani, że kamera to skuteczne lekarstwo na przemoc i wandalizm.

Dwie kamery i monitor to podstawowy zestaw, o który mogą się ubiegać szkoły w całym kraju. Do tego dochodzi instalacja sprzętu. Jeśli szkoła ma już monitoring, może się starać o jego rozbudowę. Tak zakłada program "Monitoring wizyjny w szkołach i placówkach" ogłoszony przez MEN. Placówka musi spełniać tylko dwa warunki: liczyć ponad 200 uczniów i zagwarantować sobie finansowe wsparcie gminy lub urzędu miasta.

Dyrektorzy mogli składać wnioski o dofinansowanie do 14 września. Choć nie ma jeszcze danych z całej Polski, to może się okazać, że blisko połowa szkół w kraju spełniających warunki MEN chciałaby mieć zainstalowane kamery. Najwięcej chętnych było w dużych miastach: w Warszawie ok. 75 proc. placówek, w Poznaniu ok. 50 proc. W połowie października, kiedy nastąpi rozdział środków, okaże się, dla ilu placówek pieniędzy starczyło. Reszta będzie mogła ponownie prosić o dotację w kwietniu, kiedy rozdzielona zostanie kolejna część z przeznaczonych na projekt 115 mln zł.

Dyrektorzy tłumaczą chęć zainstalowania kamer względami bezpieczeństwa. - Różne osoby w nocy przesiadują na boisku, rozrabiają. Przed Bożym Narodzeniem ktoś ukradł sprzed szkoły wielką choinkę. Kamery ułatwią pilnowanie terenu - tłumaczy Kazimierz Kapla, dyrektor V LO w Olsztynie.

- Odkąd są kamery na korytarzach, ilość wypadków w szkole spadła. Kamery oddziałują na wyobraźnię dzieci - mówi Julita Koźlicka, wicedyrektorka Szkoły Podstawowej nr 4 w Poznaniu, która chce rozszerzenia systemu o kamery na szkolnym podwórku.

Wszyscy zapewniają, że instalowanie monitoringu nie ma nic wspólnego ze szpiegowaniem uczniów. - To nie jest inwigilacja, ale narzędzie walki z wandalizmem - uważa Janusz Samarow, warmińsko-mazurski wicekurator oświaty. - Monitoring to dobry sposób na prewencję, ale w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem i odpowiedzialnością - dodaje. Podkreśla, że kamery nie zastąpią dyżurujących nauczycieli.

Podobnego zdania są specjaliści: - Kamery przy wejściu do szkoły to dobry pomysł. Jednak monitoring wewnątrz budynku stosowany jako środek wychowawczy to coś nie do pomyślenia - uważa Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia. - Uczniowie odegrają przed kamerami swoje role i w szkole będą grzeczni. Ale jeżeli są problemy z agresją, to przeniosą się one na ulice, bo przecież same z siebie nie znikną - dodaje.

A co na to wszystko uczniowie?

- Kiedy zainstalowano w mojej szkole monitoring, baliśmy się, że będziemy non stop pod kontrolą i nic nie ujdzie nam płazem - opowiada Mateusz Różalski, b. uczeń gimnazjum w Kaliszu. - Szybko jednak nauczyliśmy się... unikać oka kamery. Jeśli mieliśmy "coś do załatwienia" między sobą, po prostu wybieraliśmy miejsca, gdzie nie sięgał monitoring.

Za kamerami w szkołach i przeciw nim:

Jerzy Wziątek, wicedyrektor Gimnazjum nr 2 w Radomiu:

- Byliśmy jedną z pierwszych szkół w mieście, która zdecydowała się na wprowadzenie monitoringu, i jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. W szkole zrobiło się dużo bezpieczniej, mamy mniej kradzieży i zniszczeń. Uczniowie są zdecydowanie grzeczniejsi - wiedzą, gdzie są kamery i jak dużo na nich widać. Ale monitoring działa nie tylko prewencyjnie, bo wielokrotnie używaliśmy nagrań, by znaleźć winnych. Kiedy jeden z chłopców podpalił papier toaletowy w łazience, rodzice musieli zapłacić za szkody, które wyrządził. Ani uczniowie, ani rodzice nie sprzeciwiali się szczególnie wprowadzeniu kamer. Myślę, że teraz, kiedy wszyscy do ich obecności się przyzwyczaili, są z tego zadowoleni.

Paweł Hołderny, uczeń III klasy liceum z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 55 im. gen. S. Maczka w Warszawie:

- W mojej szkole jest monitoring - na zewnątrz szkoły i w sali gimnastycznej. Co ja o tym sądzę? Według mnie to po prostu żenujące. Taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Kamery w szkole ograniczają moją wolność osobistą. Wcale nie czuję się bezpieczniej, raczej jak intruz we własnej szkole. Poza tym całe mówienie o zwiększeniu bezpieczeństwa to bzdura - jeśli ktoś będzie chciał kogoś pobić, to i tak to zrobi. Jedyną różnicą jest to, że w tej chwili odbywa się to w miejscach, do których kamery nie sięgają.

"Metro", http://serwisy.gazeta.pl/metro, Olga Sobolewska, gw, "Rzut oka na szkołę", 24.09.2007