Strona główna
»
Newsy
»
Stan wojenny - lekcja do odrobienia
Stan wojenny - lekcja do odrobienia
|
2007-12-14 |
Stan wojenny - lekcja do odrobienia
Na ulice Warszawy wyszli wczoraj młodzież przebrani za zomowców - Odrabiamy lekcję historii, której nie było w szkole - mówili.
Tak jak 26 lat temu, przed kościołem sióstr Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu stanął wóz bojowy DTR. W takich wozach w stanie wojennym wojsko patrolowało miasta. Obok zaparkował radiowóz polonez i milicyjna nysa. Wiele osób robiło sobie pamiątkowe zdjęcia.
- Niech pan opuści przyłbicę hełmu, a teraz podniesie tarczę i pałkę - instruowała jednego z uczestników inscenizacji starsza pani. - Teraz wygląda pan jak zomowiec rozpędzający demonstrację na placu Zamkowym. Na samą myśl ciarki przechodzą po plecach, ale dobrze, że to przypominacie - chwaliła.
Akcję pod hasłem "Młodzi pamiętają" zorganizowała Fundacja "Odpowiedzialność Obywatelska", w której działają studenci warszawskich uczelni. Zaprosiła też członków tzw. grup rekonstrukcyjnych, którzy często biorą udział w rozmaitych spektaklach historycznych. Większość z nich stan wojenny zna z rodzinnych opowiadań. - Kojarzy mi się z jedzeniem na kartki i godziną policyjną. Może to niewiele, ale mam tylko 20 lat - przyznał przebrany za zomowca Piotr Kubiczek.
- Mama opowiadała mi o rozpędzeniu przez milicję demonstracji w Szczecinie. Ja byłem wtedy dzieckiem w wózku, a mama biegła i zasłaniała mi twarz, bo puścili w tłum gaz łzawiący - mówił odgrywający rolę żołnierza Krzysztof, rocznik 1980.
Wczoraj w "Gazecie" opublikowaliśmy reportaż z toruńskich szkół - wielu uczniów pytanych o 13 grudnia 1981 roku nie kojarzyło tej daty. Potwierdził to nasz wczorajszy sondaż, z którego wynika, że wśród najmłodszych - 18-24 latków - tylko 22 proc. wie, co się wtedy wydarzyło.
Mateusz Godek, koordynator wczorajszej akcji w Warszawie (student filozofii i socjologii), urodził się w 1986 r. Przyznaje, że dla wielu jego rówieśników hasło "stan wojenny" nic nie znaczy. - Historia powojennej Polski nauczana jest tuż przed maturą, po łebkach, byle szybko. Organizujemy tę akcję, by to nadrobić - tłumaczy.
AUTOR: Tomasz Urzykowski
Źródło: Gazeta Wyborcza