Strona główna
»
Newsy
»
W Polsce pracuje się krócej, a emeryci są najmłodsi
W Polsce pracuje się krócej, a emeryci są najmłodsi
|
2007-09-28 |
W Polsce pracuje się krócej, a emeryci są najmłodsi
Jeśli rząd szybko nie zreformuje systemu emerytalnego, gospodarka się udławi - ostrzega Bank Światowy.
Wysoki wzrost gospodarczy sprawił, że zapotrzebowanie na pracowników wzrosło bardzo wyraźnie. Firmy potrzebują nowych pracowników, jednak ich znalezienie staje się coraz trudniejsze. Choć sytuacja na rynkach pracy w krajach naszego regionu poprawiła się znacznie (spadło bezrobocie, wzrosło zatrudnienie), to jednak w wielu państwach struktura rynku pracy jest wciąż bardzo niekorzystna. Do tych państw zalicza się Polska.
Z raportu opublikowanego w czwartek przez Bank Światowy wynika, że nowi członkowie Unii Europejskiej dzielą się na dwie grupy: państwa, które szczycą się wysoką aktywnością zawodową swoich obywateli, i te, w których znacznej części siły roboczej się nie wykorzystuje. Główne problemy rynku pracy w tych państwach to niskie wskaźniki zatrudnienia w niektórych grupach społecznych, duża liczba osób długotrwale bezrobotnych (powoduje to, że trudno im wrócić na rynek pracy) i duży udział sektorów o niskiej produktywności (np. rolnictwo).
Niestety, wszystkie te problemy objawiają się w naszym kraju. Wskaźnik zatrudniania w ciągu sześciu lat nie zmienił się, prawie 60 proc. bezrobotnych nie ma pracy od ponad roku, a 20 proc. ludzi pracuje w rolnictwie. Najgorzej jest z aktywnością zawodową. Choć formalnie wiek przejścia na emeryturę mamy najwyższy w grupie państw naszego regionu (65 lat), to w praktyce okazuje się, że średnio mężczyźni przechodzą na emeryturę osiem lat wcześniej. - W ubiegłym roku 80 proc. wszystkich emerytów stanowili ci, którzy przechodzili na wcześniejsze emerytury. One są traktowane jako przywilej, jako coś dobrego - mówi Jan Rutkowski, ekonomista Banku Światowego zajmujący się problematyką rynku pracy w Europie Środkowej i Wschodniej.
Państwo zachęca Polaków do uciekania z rynku pracy, wcześniejsze emerytury po prostu się ludziom opłacają. Dłuższy okres pracy nie powoduje znaczącego wzrostu wypłacanej potem emerytury. Inaczej w państwach nadbałtyckich, gdzie ludzie odchodzą z pracy kilka lat po przekroczeniu wieku emerytalnego.
To szkodzi naszej gospodarce w dwójnasób. Po pierwsze, nie rozwijamy się tak szybko, jak moglibyśmy, gdyby pracowała większa część obywateli. Po drugie, pozostali obywatele muszą zapłacić za te emerytury. Państwo pobiera od nich wysokie podatki i utrzymuje wysokie koszty pracy - w efekcie firm nie stać na sowite pensje.
Zdaniem Rutkowskiego utrzymywanie takiej sytuacji może zdławić naszą gospodarkę. - Nasze społeczeństwo się starzeje, coraz trudniej będzie sfinansować rosnące świadczenia społeczne - mówi ekonomista. Ubolewa, że rząd wycofał się z reformy wcześniejszych emerytur, i obawia się, że w ten sposób przegapiono najlepszy czas na to. - Tylko gdy koniunktura jest dobra, gdy pracę łatwo znaleźć, można przeprowadzać reformy. Inaczej budzą one ogromny sprzeciw - wyjaśnia.
Ponadto przekonuje, że taka reforma powinna objąć także nauczycieli. - To jedna z najliczniejszych grup zawodowych objętych przywilejami. Bez ich objęcia reforma będzie połowiczna. W Polsce utarło się przyjmować, że nauczyciele pracują w uciążliwych warunkach. Tymczasem na świecie traktuje się ich jako normalnych pracowników - stwierdza Rutkowski.
"Gazeta Wyborcza", http://www.gazetawyborcza.pl/, Patrycja Maciejewicz, "W Polsce pracuje się krócej, a emeryci są najmłodsi", 27.09.2007