Strona główna
»
Newsy
»
Z becika do żłobka
Z becika do żłobka
|
2007-09-14 |
Z becika do żłobka
Znikła bariera wieku - do żłobków trafiają już nawet czteromiesięczne niemowlęta. Pediatrzy i psychologowie biją na alarm, ale zdesperowani rodzice często nie mają innego wyjścia.
- Rzadko która matka może pozwolić sobie, by zostać w domu z maluszkiem dłużej niż ustawowe 18 tygodni urlopu macierzyńskiego - mówi Janina Trzcińska, mama Kuby. Jej synek ma dziś 6,5 miesiąca. Od dwóch jest w żłobku w Kielcach. Tam nauczył się jeść z łyżeczki, tam zaczął raczkować. Nie jest wyjątkiem - do żłobków trafiają coraz młodsze dzieci, nawet kilkunastotygodniowe.
- Przyjmujemy już czteromiesięczne dzieci - potwierdza Sylwia Sękowska, właścicielka Ogniska Domowego "Kubuś" w Warszawie. - Rodzice po prostu chcą jak najszybciej wrócić do pracy.
Jej słowa powtarza Renata Szylderowicz, dyrektor Miejskiego Żłobka nr 1 w Zielonej Górze: - Standard to oddanie dziecka po urlopie macierzyńskim.
Dlaczego mamy nie korzystają z urlopów wychowawczych? - Nikogo na to nie stać, bo są bezpłatne. Niewielu też stać na wynajęcie niani - mówi pani Renata. Najtańsza w Zielonej Górze zarabia 600 zł miesięcznie. W większych miastach - nawet trzy razy więcej.
Dramat rodziców rozstających się z małym dzieckiem z przymusu jest tym większy, że wiek malucha skazuje go na wiele chorób. Dr med. Marek Radzki ostrzega: - Czteromiesięczne dziecko idzie do żłobka z niewielką odpornością. Kalendarz szczepień obowiązkowych zamyka się pod koniec drugiego roku życia! Malec ma więc nieprzygotowany układ odpornościowy. I jest bzdurą mówienie, że dziecko musi swoje przechorować. Nieprawdą jest, że im więcej chorób przejdzie, tym będzie w przyszłości odporniejsze. Jest odwrotnie - mówi pediatra.
Do tego dochodzą kłopoty psychiczne: - Podczas rozmów z rodzicami staramy się ustalić, jakie były pierwszeh tygodnie życia dziecka. Czy widywało wyłącznie mamę i tatę, czy także babcię, ciocię, znajomych i sąsiadki - mówi Iwona Szymczak, specjalista psychopedagog z Ogniska Domowego "Kubuś". - Dziecko, które nie miało kontaktu z obcymi, nie powinno trafić do żłobka.
Wielkie plany jak pomóc rodzicom miał rząd. Ale na razie udało się tylko przyjąć przepis, który daje firmom możliwość korzystania ze środków funduszu świadczeń socjalnych przy tworzeniu przyzakładowych żłobków i przedszkoli.
Joanna Kluzik-Rostkowska, minister pracy i polityki społecznej, obiecuje: - Za dwa tygodnie przedstawię projekt ustawy, gotową nową definicję żłobków.
Co ona da? M.in. ułatwi powstawanie tzw. mikrożłobków dla kilku dzieci w domu jednej z mam. Dziś to niemożliwe. Inny pomysł to bony dla opiekunek, wydawane przez bank. To bank załatwi formalności związane z przelaniem pieniędzy z konta rodzica na konto opiekunki, zarejestruje nianię. Koszty się zmniejszą.
"Metro": - Jak szybko mogą te przypisy wejść w życie.
Kluzik-Rostkowska: - Projektem ustawy zajmie się nowy Sejm.
Czyli najwcześniej za 2 miesiące.
"Metro", http://serwisy.gazeta.pl/metro, Kinga Graczyk, "Z becika do żłobka", 14.09.2007